Tak, jak obiecywałam przyszła pora na recenzję szamponu od Kerastase.
Przy codziennej pielęgnacji moich włosów najbardziej zależy mi na ujarzmieniu moich sterczących kosmyków i nadaniu całości większej objętości.
Sam szampon przeznaczony jest do włosów suchych, szorstkich i niesformych.
Zapach szamponu cytrusowo-elegancki. Delikatny, nienachalny,
utrzymujący się na moich włosach 2 dni.
Pieni się baaardzo dobrze. Dziewczyny, piana jest tak duża, że można robić z niej fryzury Elvis'a na głowie :)
Zaraz po spłukaniu (i tu już nie jest tak kolorowo) miałam wrażenie mocno oblepionych i obciążonych włosów. I nie jest to kwestia niedomycia, czy nałożenia zbyt dużej ilości produktu. Po drugim myciu efekt był taki sam - ciężkie, jakby pokryte dziwną warstwą włosy. Gdybym miała to do czegoś porównać, to tak jakbyście nie spłukały dokładnie odżywki z waszych włosów.
Po wysuszeniu włosów suszarką (miałam nadzieję, że chociaż tak nadam im choć odrobinę objętości) włosy były bardzo gładkie, ale tak jak się spodziewałam były też zupełnie bez życia, poprostu smutne i oklapnięte.
Muszę się Wam przyznać, że szamponu użyłam tylko 2 razy. Na powtórkę z rozrywki nie potrafiłam się zdobyć.
Teraz zastanawiam się do czego mogłabym go zużyć. Macie jakieś sugestie?