3.16.2014

Moroccanoil Treatment Light


Po pierwsze, ogromnie cieszę się, że zdecydowałam się na wersję Light. Moje włosy, cienkie strasznie podatne na obciążenie, nie sądzę, że zniosłyby jeszcze bardziej gęstą i odżywczą formułę. 
Ale od początku. 






Zapach, mhmm.. ach ten zapach. Piękny! Jeszcze żaden z używanych przeze mnie kosmetyków do włosów nie miał tak cudownego zapachu. Słodkawy, lekko kwiatowy, intensywny. Od momentu nałożenia, utrzymuje się na włosach przez cały dzień. Wieczorem, mimo że już wyblakły, to nadal wyczuwalny. 

Popka - do bani. Nie dozuje gładko i niestety nie mamy pełnej kontroli nad produktem. 
Nie sprawdza się zupełnie, w szczególności jeżeli potrzebuję zaledwie pół pompki. Moje włosy sięgają lekko za ramiona. Używając więcej, łatwo je obciążę. 

Jeżeli miałabym porównać konsystencję Morrocanoil do Kerastase Elixir Ultime, ten pierwszy mimo, że rzadszy, to zdecydowanie bardziej odżywczy. Dużo lepiej radzi sobie z odstającymi włosami, lepiej je wygładza. Włosy są śliskie i tak błyszczące jak jeszcze nigdy. 

Gorąco polecam! 


Marka: Moroccanoil
Cena/pojemność: 179zł/100ml
Gdzie kupiłam?: wszystkodowlosow.pl

3.13.2014

Pielęgnacja twarzy



1. Clarins Toning Lotion with Iris (tonik z irysem do skóry mieszanej/tłustej)
Tonik o najpiękniejszym, odświeżającym zapachu. Koi i łagodzi moją mieszaną cerę. Do tej pory nie używałam lepszego. Uwielbiam, dlatego z ciekawości zaopatrzyłam się w wersję z rumiankiem.

2. Bioderma Sensibio H2O płyn micelarny 
Najtańszy z najskuteczniejszych płynów micelarnych.

3. REN Frankincense Revitalising Night Cream (rewitalizująco-odżywczy krem na noc)
Używam już od 2-óch miesięcy. Jego formuła ma nawilżyć, zrewitalizować, nadać blasku, wygładzić i zredukować zmarszczki.
Nawilża pięknie, dogłębnie i na długo, natomiast blasku żadnego nie zauważyłam. Zauważyłam natomiast, że wypryski na twarzy są rano mniejsze i uspokojone. Pachnie prawdziwym, polnym rumiankiem, a konkretnie jego środkową, żółtą częścią. Jest delikatny i nie utrzymuje się długo na skórze. Mój pierwszy krem na noc, który pozostawia mat na twarzy.
Od niedawna na jego miejsce, REN wprowadził nowy V-Cense Revitalising Night Cream, z lekko zmienionym składem.

4. Trilogy Very Gentle Moisturising Cream (delikatny krem nawilżający dla skóry wrażliwej)
Krem posiada właściwości przeciwzapalne, kojące i antyseptyczne. Jego zadaniem jest dogłębne nawilżenie, oraz poprawa bariery ochronnej skóry.
Używam wyłącznie na dzień. Krem o bardzo bogatej konsystencji, która okazuje się niezwykle lekka na skórze. Samo rozprowadzanie jest dość nieprzyjemne, tępe. Po nałożeniu moja twarz świeci się, jak po nałożeniu lekkiego oleju. Na pełne wchłonięcie muszę czekać ok. 10min., ale przynajmniej w tym momencie mam chwilę na śniadanie. Krem niby bezzapachowy, ale jednak z zapachem. Okropnym, kojarzącym mi się z zapachem jogurtu naturalnego. Zanika szybko, ale i tak ten krok w pielęgnacji jest dla mnie koszmarem. Jedyne co zauważyłam, to dobre nawilżenie, żadnych właściwości kojących i całej reszty obietnic. Nie polecam.

5. Dermalogica Gentle Cream Exfoliant (delikatny peeling enzymatyczny)
Najbardziej skuteczny, delikatny, mój ulubiony. Używam niezmiennie od ponad roku, 2-3 razy w tygodniu. Nie zamienię na nic innego. Skóra po nim jest jak nowa. Gładsza i jaśniejsza.

6. Kiehl's Creamy Eye Treatment With Avocado (krem pod oczy z avocado)
Najlepszy!! Gęsty, wydajny, silnie nawilżający (masło Shea na drugim miejscu w składzie, zawiera również olejek z avocado, oraz wit. A). Nie podrażnia, nie roluje się pod makijażem. Do tej pory używałam krem pod oczy Bobbi Brown (który widocznie zmniejszył moje zmarszczki pod oczami, ale zagwarantował mi również zaczerwienione oczy przez 24/h), oraz Kanebo (który nie robił nic, poza natłuszczaniem okolicy pod oczami) i żaden z nich nie może równać się z tym od Kiehl's.


7. REN No.1 Purity Cleansing Balm (balsam do demakijażu)
Cudo! Zapach słodkiej róży. Używam wieczorem ze ściereczką muślinową do zmywania makijażu. Niewielką ilość ogrzewam suchymi opuszkami palców, przez co balsam przekształca się w lekki olej. Rozprowadzam na suchą twarz i masuję przez 1-2 minuty. Dodaję niewielką ilość wody, przez co konsystencja oleju przekształca się konsystencję mleczka. Masuję jeszcze chwilę i zmywam używając ściereczki. Tak właśnie zmywam makijaż (poza oczami, do demakijażu oczu używam Biodermy). Cały proces powtarzam, raz jeszcze, żeby mieć pewność, że zmyłam WSZYSTKO.  Skóra po użyciu jest  mięciutka, nawilżona, nie czuję żadnego ściągnięcia, ale też żadnej warstwy, która mogłaby skórę przyduszać. Efekty zauważyłam już po pierwszym użyciu, kiedy obudziłam się kolejnego dnia rano. Skóra była bardzo rozjaśniona, wypryski zmniejszone, jestem zachwycona!
Jedynym minusem jest opakowanie.



Poprzedni post o mojej pielęgnacji cery znajdziecie TUTAJ

3.09.2014

My everyday makeup routine

…, czyli mój codzienny makijaż w skrócie.




1. Chanel Vitalumiere Aqua w odcieniu B10.
 Mój podkład nr 1! Jak do tej pory nie znalazłam lepszego. Krycie średnie z możliwością           budowania. Jest bardzo lekki i niewyczuwalny. Dostaję wiele pytań, co takiego robię z moją cerą, że          zawsze wygląda tak zdrowo i świeżo. A to zasługa Vitalumiere Aqua moje Drogie Panie.
Utrzymuje się cały dzień. Przy mojej mieszanej cerze, delikatne świecenie w strefie T zauważam dopiero ok. 16:00 (czyli po 9-ciu godzinach). Wygląda bardzo dobrze na zdjęciach, pomimo SPF15.
Odcień B10 jest najjaśniejszym z gamy naturalnych beży.
Beże z pigmentami różu posiadają oznaczenie BR (beige rose), natomiast te z domieszką pomarańczki - BD (beige dore).

2. Mac ProLongwear Concealer w odcieniu NW15 
Używam wyłącznie pod oczy. Utrzymuje się w stanie nienaruszonym od rana do wieczora i co dla mnie najważniejsze nie zbiera się w zmarszczkach pod oczami. Przykrywa wszystko. Jego formuła wydaje mi się nieco wysuszająca, dlatego polecam porządnie nawilżający krem pod oczy. Jedyne dwa minusy, to efekt ciasta tuż po przypudrowaniu, przez co moje zmarszczki są uwydatnione jeszcze bardziej. No i pompka, którą dozowanie odpowiedniej ilości produktu jest niemożliwe. Marnuję strasznie dużo korektora i jedno opakowanie zużywam w tempie ekspresowym.
Odcień NW15 nadaje się idealnie nie tylko do  rozświetlania okolic oczu, ale i całej twarzy (bruzdy nosowe, czoło, broda). Różowe pigmenty są na tyle zrównoważone, że nie dadzą efektu poszarzałej twarzy. Odcień idealny.

3. Lancome Poudre Majeur Excellence w odcieniu 01 Translucide.
Porządnie zmielony puder w kompakcie. Matuje minimalnie, dając bardzo naturalne wykończenie. Nie kupię go ponownie i nie polecę nikomu. Jego kolor idzie róż i widocznie zmienia kolor podkładu. Utrwalam nim korektor pod oczami i nakładam bardzo delikatnie na strefę T.

4. Guerlain Terracotta Light Sheer Bronzing Powder w odcieniu 03 Brunettes.
Piękny bronzer o średniej pigmentacji, który nadaje skórze efekt delikatnego rozświetlenia. Rozciera się jak marzenie, możliwość nabudowywania pudru, daje większą kontrolę przy aplikacji, szczególnie kiedy jestem blada. W lato z chęcią zaopatrzę się w wersję oryginalną :)


5. Mac Powder Blush w odcieniu Melba.
Odcień wyglądający znakomicie na każdym typie urody. Idealna, matowa brzoskwinka.

6. Golden Rose Eyebrow Pencil w odcieniu 101.
Tych kredek używam już od ok. 5-ciu lat. Jedna wystarcza mi na równy miesiąc, dlatego doceniam, że kosztuje grosze. Utrzymuje się cały dzień, bez jakiegokolwiek rozmazywania. Nie jest zbyt miękka, nie jest zbyt twarda. Odcień 101, jest idealnym grafitem. Sam sekret naturalnie wyglądających brwi tkwi w zawsze naostrzonym trzonku i delikatnych pociągnięciach. Pytania o to czego używam do brwi, zdarzają się jeszcze częściej, niż te dotyczące podkładu.

7. Mac Eye Kohl w odcieniu Teddy.
Kredka w ciepłym, ciemnym odcieniu brązu z drobinkami. Na co dzień zazwyczaj używam jej rysując kreskę na górnej powiece, czasami nakładam na linię wodną, choć nie utrzymuje się na niej dłużej niż godzinę.

8. Mac Paint Pot w odcieniu Soft Ochre.
Mocno kryjący cień w kremie, w żółtym odcieniu. Bardzo dobrze kryje moje wiecznie zaczerwienione powieki. Idealny jako baza pod cienie i w porównaniu z innymi bazami (Artdeco, Urban Decay) jako jedyny nie zbiera się w załamaniach moich tłustych powiek.


9. Lancome Hypnose Star Mascara.
Pogrubiający tusz do rzęs, który utrzymuje się na rzęsach cały dzień, nie rozmazuje się, nie kruszy, nie pozostawia grudek, a do tego ma ładne opakowanie. Po nałożeniu 2-3-ech warstw nadaje rzęsom sporo objętości, bez efektu paskudnych, pajęczych nóżek. Lubię bardzo!


10. Shu Uemura Eyelash Curler.
Używam, choć nie jestem z niej do końca zadowolona. Nie wiem czy to kwestia moich niewielkich oczu, ale zalotka niestety nie łapie wszystkich moich rzęs. Często zewnętrzna część pozostaje niepodkręcona. Mimo wszystko ładnie otwiera moje oko, ale to chyba potrafiłaby zrobić każda inna zalotka.


11. Mac Lipstick w odcieniu Coral Bliss.
Żywy, chłodny koral, który idealnie komponuje się z Melbą na policzkach i rozświetla całą twarz. Colar Bliss to formuła Cremesheen, która jest bardzo kremowa, dobrze kryje i nadaje ustom delikatny połysk. Kolor idealny na wiosnę i lato.