...czyli co zabieram ze sobą na mój zbliżający się wielkimi krokami urlop. Kosmetyczek jest tak naprawdę kilka, dzisiaj padło akurat na pielęgnację twarzy. W kolejnych dniach planuję dodać pielęgnację ciała i włosów, oraz makijaż. Jeżeli będziecie miały ochotę, to również wakacyjne outfit'y - na dzień i na wieczór. Dajcie mi znać, co o tym myślicie. A może męska kosmetyczka Was zainteresuje?
Na pierwszy rzut idzie płyn dwufazowy, a raczej dwa, a być może żaden z nich, bo żaden z nich nie radzi sobie do końca z moją wodoodporną mascarą. Z braku laku zdecyduję się oczywiście na jeden, ale może Wy znacie jakieś dobre płyny do demakijażu oczu, które bez problemu usuwają wodoodporny makijaż?
Druga w kolejności jest szczoteczka Clarisonic. Ostatnio wymieniłam w niej nasadkę z Sensitive na Delicate i to było to, czego moja skóra potrzebowała. Efekt to dużo delikatniejsze i tak samo dogłębne oczyszczanie. Jeżeli podczas oczyszczania końcówką Sensitive miałyście wrażenie wbijania się setek małych igiełek w skórę, to ja Wam gorąco polecam końcówkę Delicate. Zdziwicie się o ile delikatniejsza i gładsza będzie Wasza skóra na twarzy. Co do żelu do mycia, zabieram ze sobą mój ulubiony SVR Lysalpha, o którym możecie poczytać więcej tutaj (KLIK). Jest delikatny i bardzo dobrze oczyszcza moją mieszaną i wrażliwą skórę twarzy. Przelewam go do mniejszej buteleczki.
Następny w kolejce jest odświeżający tonik z Decleor (KLIK). Robi co ma robić - tonizuje i odświeża. Przelewam do mniejszej buteleczki.
Podczas wyjazdu nie obędę się bez peelingu enzymatycznego, czyli Gentle Cream Exfoliant. Jest po prostu najlepszy - delikatny i bardzo skuteczny. Skóra jest po nim rozjaśniona, oczyszczona i gładka jak pupa niemowlaka.
Zabieram ze sobą również dwa kremy - pierwszy to REN do skóry wrażliwej, pisałam o nim tutaj (KLIK). Nie zapycha porów i mimo, że bardzo dobrze nawilża, to nie powoduje u mnie świecenia się skóry, za co go kocham.
Kolejny krem, to moje ostatnie, spore odkrycie. Mówi się o nim zdecydowanie za cicho, bo z moimi małymi podskórnymi krostkami poradził sobie lepiej niż Effaclar Duo (pomijając fakt, że ten niczego na mojej twarzy nie wskórał). Tea Tree Skin Clearing Lotion bardzo dobrze wygładził i oczyścił moją skórę. Przy ciągłym stosowaniu wysusza niestety, dlatego dobry krem nawilżający jest niezbędny. Można używać go na dzień bez dodatkowych filtrów przeciwsłonecznych.
Filtr od Institute Estederm to u mnie nowość. Nie potrafię wydać na jego temat jeszcze żadnej, konkretnej opinii, użyłam go dopiero kilka razy. Zależało mi na czymś porządnym, co nie zablokuje mi porów przede wszystkim. Póki co mogę powiedzieć, że filtr przyjemnie się rozprowadza, ładnie pachnie, makijaż utrzymuje się na nim tak, jakbym miała na sobie jedynie kremie, nic nie spływa i się nie rozmazuje. Nie powoduje świecenia.
Ostatnią jest miniaturka kremu po opalaniu do twarzy i ciała. Prawdę mówiąc nie wiem czy odważę się go użyć na twarz, bo jak do tej pory wszystko co wpadło mi w ręce od Clarins'a, pozapychało mi pory. A pryszcze na wakacjach to ostatnia rzecz, o której marzę.