3.09.2014

My everyday makeup routine

…, czyli mój codzienny makijaż w skrócie.




1. Chanel Vitalumiere Aqua w odcieniu B10.
 Mój podkład nr 1! Jak do tej pory nie znalazłam lepszego. Krycie średnie z możliwością           budowania. Jest bardzo lekki i niewyczuwalny. Dostaję wiele pytań, co takiego robię z moją cerą, że          zawsze wygląda tak zdrowo i świeżo. A to zasługa Vitalumiere Aqua moje Drogie Panie.
Utrzymuje się cały dzień. Przy mojej mieszanej cerze, delikatne świecenie w strefie T zauważam dopiero ok. 16:00 (czyli po 9-ciu godzinach). Wygląda bardzo dobrze na zdjęciach, pomimo SPF15.
Odcień B10 jest najjaśniejszym z gamy naturalnych beży.
Beże z pigmentami różu posiadają oznaczenie BR (beige rose), natomiast te z domieszką pomarańczki - BD (beige dore).

2. Mac ProLongwear Concealer w odcieniu NW15 
Używam wyłącznie pod oczy. Utrzymuje się w stanie nienaruszonym od rana do wieczora i co dla mnie najważniejsze nie zbiera się w zmarszczkach pod oczami. Przykrywa wszystko. Jego formuła wydaje mi się nieco wysuszająca, dlatego polecam porządnie nawilżający krem pod oczy. Jedyne dwa minusy, to efekt ciasta tuż po przypudrowaniu, przez co moje zmarszczki są uwydatnione jeszcze bardziej. No i pompka, którą dozowanie odpowiedniej ilości produktu jest niemożliwe. Marnuję strasznie dużo korektora i jedno opakowanie zużywam w tempie ekspresowym.
Odcień NW15 nadaje się idealnie nie tylko do  rozświetlania okolic oczu, ale i całej twarzy (bruzdy nosowe, czoło, broda). Różowe pigmenty są na tyle zrównoważone, że nie dadzą efektu poszarzałej twarzy. Odcień idealny.

3. Lancome Poudre Majeur Excellence w odcieniu 01 Translucide.
Porządnie zmielony puder w kompakcie. Matuje minimalnie, dając bardzo naturalne wykończenie. Nie kupię go ponownie i nie polecę nikomu. Jego kolor idzie róż i widocznie zmienia kolor podkładu. Utrwalam nim korektor pod oczami i nakładam bardzo delikatnie na strefę T.

4. Guerlain Terracotta Light Sheer Bronzing Powder w odcieniu 03 Brunettes.
Piękny bronzer o średniej pigmentacji, który nadaje skórze efekt delikatnego rozświetlenia. Rozciera się jak marzenie, możliwość nabudowywania pudru, daje większą kontrolę przy aplikacji, szczególnie kiedy jestem blada. W lato z chęcią zaopatrzę się w wersję oryginalną :)


5. Mac Powder Blush w odcieniu Melba.
Odcień wyglądający znakomicie na każdym typie urody. Idealna, matowa brzoskwinka.

6. Golden Rose Eyebrow Pencil w odcieniu 101.
Tych kredek używam już od ok. 5-ciu lat. Jedna wystarcza mi na równy miesiąc, dlatego doceniam, że kosztuje grosze. Utrzymuje się cały dzień, bez jakiegokolwiek rozmazywania. Nie jest zbyt miękka, nie jest zbyt twarda. Odcień 101, jest idealnym grafitem. Sam sekret naturalnie wyglądających brwi tkwi w zawsze naostrzonym trzonku i delikatnych pociągnięciach. Pytania o to czego używam do brwi, zdarzają się jeszcze częściej, niż te dotyczące podkładu.

7. Mac Eye Kohl w odcieniu Teddy.
Kredka w ciepłym, ciemnym odcieniu brązu z drobinkami. Na co dzień zazwyczaj używam jej rysując kreskę na górnej powiece, czasami nakładam na linię wodną, choć nie utrzymuje się na niej dłużej niż godzinę.

8. Mac Paint Pot w odcieniu Soft Ochre.
Mocno kryjący cień w kremie, w żółtym odcieniu. Bardzo dobrze kryje moje wiecznie zaczerwienione powieki. Idealny jako baza pod cienie i w porównaniu z innymi bazami (Artdeco, Urban Decay) jako jedyny nie zbiera się w załamaniach moich tłustych powiek.


9. Lancome Hypnose Star Mascara.
Pogrubiający tusz do rzęs, który utrzymuje się na rzęsach cały dzień, nie rozmazuje się, nie kruszy, nie pozostawia grudek, a do tego ma ładne opakowanie. Po nałożeniu 2-3-ech warstw nadaje rzęsom sporo objętości, bez efektu paskudnych, pajęczych nóżek. Lubię bardzo!


10. Shu Uemura Eyelash Curler.
Używam, choć nie jestem z niej do końca zadowolona. Nie wiem czy to kwestia moich niewielkich oczu, ale zalotka niestety nie łapie wszystkich moich rzęs. Często zewnętrzna część pozostaje niepodkręcona. Mimo wszystko ładnie otwiera moje oko, ale to chyba potrafiłaby zrobić każda inna zalotka.


11. Mac Lipstick w odcieniu Coral Bliss.
Żywy, chłodny koral, który idealnie komponuje się z Melbą na policzkach i rozświetla całą twarz. Colar Bliss to formuła Cremesheen, która jest bardzo kremowa, dobrze kryje i nadaje ustom delikatny połysk. Kolor idealny na wiosnę i lato.

 



5 komentarzy:

  1. Myślałam dziś o Tobie, kiedy coś napiszesz a tu proszę :). Chanelek jest cudowny, u mnie nie trzyma się tak długo jak u Ciebie ale i tak go wielbię.Melbę też lubię, ale na minerałach bardzo krótko się trzyma. Szkoda, że nie wiem gdzie mieszkasz ukradłabym Ci Guerlain, stwierdziłam ostatnio że nie mam żadnego bronzera:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tusze z Lancome - dają świetny efekt i są o dziwo bardzo wydajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lancome mi sie marzy tusz kusi oj kusi

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkie korektory jakie stosuję pod oczy, zawsze gromadzą mi się w zagięciach:(

    OdpowiedzUsuń