10.23.2013

Guerlain Maxi Lash Mascara

Ponieważ minęły już trzy miesiące, od zaczęłam używać Lancome Definicils, mascarę która swoją drogą jest dość przyzwoita (nie kruszy się, nie odbija na powiekach, jest trwała, lekko klei rzęsy, wydłuża i delikatnie pogrubia. Jest przyzwoita, choć spektakularnego efektu na rzęsach nią nie uzyskałam), dlatego tym razem zdecydowałam się na hit sprzed kilku miesięcy od Guerlain. 



Opakowanie Maxi Lash, jak same widzicie - cudowne. Złote, luksusowe, które same w sobie jest znakomitą zapowiedzią samego tuszu. Zadaniem tuszu z kolei jest podkręcanie, wydłużanie i utrzymywanie uzyskanego efektu, bez sklejania i obciążania. 






Sam tusz rozprowadza się po rzęsach jak marzenie - równomiernie, bez grudek. 
Pierwszy raz mam styczność z tak niesamowitą mascarą. Nie skleja rzęs, mimo nakładania kolejnych warstw. Rzęsy pozostają miękkie, nie twardnieją, jak po spryskaniu lakierem do włosów. Tusz utrzymuje się na rzęsach w stanie nienaruszonym do momentu wieczornego demakijażu, bez osypywania się lub odbijania na powiekach. No i ten fiołkowy zapach, mhmm :] 






Podsumowując, Maxi Lash to zdecydowanie najlepsza mascara, jaką miałam okazję do tej pory używać. Znakomita jakość, którą gorąco polecam.  



Marka: Guerlain
Cena/pojemność: 144zł/8,5ml
Gdzie kupiłam?: Douglas

7 komentarzy:

  1. Jak polecasz to wypróbuję po wykończeniu swoich mascar. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a to podkręcone rzęsy, czy ta mascara daje taki efekt? prezentuje się bosko! Kocham

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro polecasz, to muszę spróbować :) Efekt jest piorunujący!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny efekt! Miałam jego fioletowego brata z ubiegłorocznej wiosennej limitowanki i również bylam zadowolona:)
    http://agawkrainieczarow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń